Recenzja serialu

Cristóbal Balenciaga (2024)
Aitor Arregi
Jon Garaño
Alberto San Juan
Josean Bengoetxea

Prêt-à-Porter

Szkoda, że intrygujący bohater, znany z bezkompromisowości i gotowości, by iść pod prąd, został wtłoczony w ramy tak konwencjonalnej produkcji.
Prêt-à-Porter
Cristóbal Balenciaga z pewnością przewraca się w grobie. Jego nazwisko, niegdyś kojarzone z najwyższą jakością i wirtuozerią w sztuce krawiectwa, dziś jest synonimem pretensjonalności i odklejenia od rzeczywistości kreatorów tzw. wysokiej mody. Złachmanione dżinsy i trampki, sprzedawane przez markę za tysiące euro, wydają się ponurym żartem – szczególnie w zestawieniu z projektami, które wyszły spod igły hiszpańskiego mistrza. I choć najsłynniejsze z nich, jak choćby suknia-róża czy inspirowana malarstwem Diega Velázqueza Infanta, są niewątpliwą ozdobą poświęconej mu produkcji, nie wydaje się, by miała ona kogokolwiek poruszyć.


Aitor Arregi, Jon Garaño i Jose Mari Goenaga przyjmują perspektywę tytułowego bohatera. Kanwą scenariusza jest wywiad, jakiego krótko przed śmiercią Balenciaga (Alberto San Juan) udzielił związanej z "The Time" dziennikarce Prudence Glynn (Gemma Whelan). Poznajemy historię jednego z najsłynniejszych domów mody: od pierwszych sukcesów w przedwojennym Paryżu po przygotowania sukni ślubnej przyszłej królowej Belgii Fabioli de Mory y Aragon (Belén Cuesta), a także współpracę z Air France. Wydarzenia rozgrywające się na przestrzeni kolejnych dekad, aż do maja 1968 roku, układają się w opowieść o geniuszu – zrozumianym i docenionym, a mimo to wciąż samotnym i szukającym uznania. 

"Cristóbal Balenciaga" to bowiem portret człowieka, któremu obsesyjny perfekcjonizm każe czuwać nad każdym, nawet najdrobniejszym detalem. W jego oczach szwy zawsze mogą być prostsze, a szpilki wbite pod lepszym kątem. Kontrola ta wychodzi daleko poza proces szycia – projektant zmusza producentów tkanin do pracy nad innowacyjnymi materiałami i rzuca wyzwanie magazynom modowym, jego zdaniem odpowiedzialnym za powstawanie podróbek. Wcielający się w tytułową rolę Alberto San Juan dobrze oddaje złożoność swojej postaci. Pod maską dyktatora mody, zdeterminowanego, by za wszelką cenę zrealizować swoją wizję, ukrywa chłopca prześladowanego przez rówieśników. Ich drwiny, wciąż dźwięczące mu w uszach, każą protagoniście podawać w wątpliwość pochwały i zatruwają kolejne znajomości.


Niestety pozostali bohaterowie są dla niego zaledwie tłem. Scenarzyści próbują opowiadać o Balenciadze poprzez jego relacje z innymi sławnymi projektantami: przyjaciółką Coco Chanel (Anouk Grinberg), uznawanym za najpoważniejszego rywala Christianem Diorem (Patrice Thibaud) czy utalentowanym Hubertem de Givenchym (Adrien Dewitte). Wydają się one jednak dość powierzchowne i sprowadzają się do jednogłośnego zachwytu nad kunsztem hiszpańskiego mistrza. Niewiele dowiadujemy się też o jego najbliższych – uciekających przed reżimem generała Franco przyjaciołach Nicolásie i Virgilli (Josean Bengoetxea i Cecilia Solaguren) oraz partnerach życiowych: Ramónie (Adam Quintero) i, last but not least, Władziu (Thomas Coumans). Postać ta z pewnością skradnie serca widzów. 

Co więcej, kontekst sytuacji politycznej w Hiszpanii również został potraktowany po macoszemu – a wydaje się on kluczowy w zrozumieniu motywacji protagonisty. Twórcom udało się jednak wpisać w jego biografię przemiany społeczne i ich wpływ na branżę modową. W serialu nie brakuje tematów aktualnych także dziś. Rola mediów w kreowaniu trendów, rosnący w siłę rynek podróbek czy obniżająca się jakość materiałów (dodatek poliestru w jedwabiu) to tylko niektóre z nich. Z kolei Audrey Hepburn, marząca, by nosić suknie Balenciagi na planie "Sabriny", moglibyśmy nazwać ówczesną it girl, której dzisiejszym odpowiednikiem byłaby zapewne Kim Kardashian.


"Cristóbal Balenciaga" zapewne przyciągnie przed ekrany osoby zainteresowane wzornictwem i modą. Niestety prawdopodobnie tylko one dotrwają do ostatniego odcinka. Szkoda, że intrygujący bohater, znany z bezkompromisowości i gotowości, by iść pod prąd, został wtłoczony w ramy tak konwencjonalnej produkcji. Jego biografia to filmowy odpowiednik prêt-à-porter – pozbawiona indywidualnego rysu opowieść. Postać, która zapisała się w historii jako wizjoner przez dekady nadający branży ton, zasługuje na haute couture
1 10
Moja ocena serialu:
5
Rocznik '89. Absolwentka filmoznawstwa i wiedzy o nowych mediach na Uniwersytecie Jagiellońskim. Napisała pracę magisterską na temat bardzo złych filmów o rekinach. Dopóki nie została laureatką VII... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones